Sony A7 III – nadal nie ma sobie równych?
Tylko niektóre modele aparatów zyskują status kultowych, ale nigdy nie dzieje się tak z przypadku. Zwykle mają w sobie coś magnetyzującego. Czasem jest to konkretna zaleta techniczna, nieco częściej doskonała cena.
Czy w przypadku Sony A7 III może chodzić o kombinację obu zmiennych? Postanowiłem sprawdzić osobiście.
Recenzja Sony A7 III
Aparat do testów wypożyczył mi sklep Fotoforma, który poza sprzedażą oferuje również możliwość przetestowania sprzętu w ramach wypożyczalni rent.fotoforma.pl. Polecam każdemu, kto chce dobrać najlepszy aparat pod swoje potrzeby.
Jeśli już plotkujemy to wyjawię wam jeden sekret. Z nieoficjalnego źródła wiem, że Sony A7 III osiągał rekordową sprzedaż w zeszłym roku. Szczególnie, gdy patrzymy na wyniki innych aparatów dostępnych w tej chwili na rynku. To przekonało mnie by poświęcić chwilę na dokładniejsze zapoznanie się z tym modelem.
Body aparatu Sony A7 III – czyli aparat “ostro ciosany”
Zacznę od oczywistości. Sony A7 III to aparat rzeźbiony w bardzo zdecydowany sposób. Mam wrażenie, że artysta pochylający się nad kształtem puszki inspirował się bardziej ostrymi kawałkami skały niż delikatnie wymuskanymi kamykami z nadmorskiej plaży.
Ma to pewien urok i pasuje do drapieżnych cech jakie skrywa kanciasta kopuła.
Pamiętam, że widząc go parę lat temu po raz pierwszy – poczułem dziwne ukłucie współczucia dla tego rodzaju designu. Dziś już podobne wzornictwo nie rani tak dotkliwie moich uczuć. Więc albo dojrzewam jako koneser aparatów, albo projekt wyprzedzał swoją “epokę”.
Zostawmy jednak te dywagacje bo przecież może się okazać, że zmianę doznań wizualnych zawdzięczam urokowi jaki roztoczył obiektyw Sony 24-70 f/2.8 GM, którym dane mi było przetestować aparat.
Sony A7 III (nie) tylko dla kobiet
W małej sondzie, którą przeprowadziłem na Instagramie wyszło, że Alfę 7 III za wielkość chwalą głównie panie.
Rzeczywiście jest to dość mały aparat i mężczyźni mogą mieć delikatny problem z chwytem, ale jak słusznie zauważył jeden z widzów kanału na YT: zawsze można dokupić grip Newell GB-X1EMM albo któryś z gripów na dodatkowe akumulatory choć pierwsza opcja wydaje się najlepsza ze względu na niewielki koszt.
Test Sony A7 III (WIDEO)
Cena A7 III
Jednym z koronnych argumentów wszystkich zwolenników popularnego modelu Sony jest fenomenalny stosunek relacji cena a jakość, lub cena a wyposażenie w dodatkowe funkcje jakimi dysponuje A7 III.
Konkurencja, w tym Canon zdołała dogonić Sony pod tym kątem dopiero w kolejnych modelach swoich bezlusterkowców (wzrastająca gwiazda wśród aparatów Canon R6).
Choć za 8 tysięcy (z lekkimi odchyleniami) ciężko znaleźć jakikolwiek aparat, którego autofokus trafiałby z tak imponującą celnością jak w Sony A7 III.
Sony A7 III + Obiektyw 24-70 f/2.8 GM
Kupując profesjonalny aparat w takim przedziale cenowym, można (a właściwie należy) pomyśleć o dodaniu odpowiedniego szkła. Przyznam się, że do tej pory nie byłem wielkim fanem zoomów. Do czasu przygody z obiektywem Sony 24-70 f/2.8 GM.
Informacja dla początkujących fotografów: stała wartość przysłony (w tym wypadku f/2.8) to zawsze sygnał, że mamy do czynienia z obiektywem najwyższej klasy. 24-70 z serii G przerósł jednak wszystkie zoomy z jakimi do tej pory miałem do czynienia.
Właściwie nie będzie tu żadnym nadużyciem gdy powiem, że niezależnie od wyboru ogniskowej, obiektyw rysował zawsze tak samo dobrze. Piękny bokeh, odwzorowanie obrazu na całej powierzchni zdjęcia – sprawiło, że chciałbym mieć ten obiektyw w swojej kolekcji. Nawet gdyby miała składać się tylko z jednego szkła.
Zapytasz: dlaczego tylko z jednego? Cóż, cena obiektywu (około 9 tysięcy złotych) jest dość wysoka. Szczególnie gdy porównuje się do odpowiednika wyprodukowanego przez Sigmę, który kosztuje około 5 tysięcy złotych.
Jestem zwolennikiem trzymania się jednego systemu przy doborze obiektywu do body – dotąd takie połączenie gwarantowało bezproblemowe wykorzystanie wszystkich funkcji aparatu. Ostatnio jednak coś w tej kwestii drgnęło i z tego co wiem: najnowsze obiektywy Sigmy pozwalają w pełni cieszyć się wszystkimi funkcjami bezlusterkowców Sony.
Wracając jednak do 24-70 f/2.8 GM, zastępując całą gamę ogniskowych czyni inwestycję w siebie w miarę opłacalną. Jednak trzeba przygotować się, że jego rozmiar robi podobne wrażenie na użytkowniku jak cena.
Zatem: mimo mniejszego rozmiaru body, zestaw aparat bezlusterkowy plus obiektyw ma nadal podobny gabaryt jak jego wersja lustrzankowa o czym kiedyś wspominałem w filmie: bezlusterkowiec czy lustrzanka.
Stabilizacja body w A7 III
Nie wspomniałem, że obiektyw Sony 24-70 f/2.8 GM nie ma stabilizacji obrazu, ale moim zdaniem nie jest mu ona niezbędna. Stabilizacja znajdująca się wewnątrz aparatu doskonale wykonuje swoją pracę.
Nie miałem pod tym kątem żadnych problemów podczas zdjęć wykonywanych w słabo oświetlonych scenach.
Przyciski i wygoda użytkowania Sony A7 III
Ze wszystkich przycisków i opcji sterujących funkcjami aparatu, najbardziej zaprzyjaźniłem się z pokrętłem kompensacji ekspozycji. Bardzo dobrze umieszczone, jest idealnym dopełnieniem półautomatycznych programów doboru wartości ekspozycji.
Jest to pierwszy aparat, który z pełną satysfakcją używałem w trybie pełnej automatyki (zielony). Z reguły używam trybu M, ale w przypadku Sony A7 III na automacie mogłem wszystkie troski fotografa powierzyć “maszynie”, koncentrując się jedynie na komponowaniu zdjęć.
Przyjemność pracy naprawdę na dużym poziomie. Zresztą chyba ten tryb będę od teraz wykorzystywał przy każdym teście aparatu. Dobrze wiedzieć czy aparat, który zamierzamy kupić godzien jest zaufania nawet w trybie zielonym. Ten akurat jest.
Kolory, które wychodziły z puszki A7 III są wyjątkowo przyjemne przy świetle żarowym, natomiast w świetle dziennym w mojej ocenie przy ustawieniu AUTO WB wychodziły nieco bardziej nasycone i w stronę ciepłych barw niż innych aparatach, które testowałem. Leica Q dawała obraz idący w stronę magenty, Canon R nieco bardziej zielony.
W każdym z tych aparatów rozwiązaniem będzie promowany przeze mnie Expodisc (żona twierdzi, że nadaję się na sprzedawcę tych krążków w MangoTV – w razie czego chętnie złożę CV) i fotografowanie w trybie Custom WB.
To co zdecydowanie oceniłbym także jako duży plus to ilość możliwych ustawień użytkownika. Na korpusie mamy przyciski C1,C2,C3, które można ustawić wedle własnej fantazji. Dzięki temu, aparat staje się jeszcze bardziej “nasz” gdy chodzi o swoistą komunię dusz między fotografem a jego narzędziem pracy.
Podobnie rzecz ma się z menu. Na pierwszy rzut oka jest trudne do rozgryzienia. Jednak kiedy odkryje się przycisk “Fn” znajdujący się z tyłu aparatu to przeskakiwanie przez menu staje się znacznie łatwiejsze. Cieszy możliwość stworzenia własnego działu w menu.
Dzięki temu ma się natychmiastowy dostęp do najczęściej używanych funkcji i nie trzeba nigdzie kluczyć.
Zagadką, której nie mogę rozszyfrować jest dotykowy ekran. Można ustawić ostrość palcem, ale nie da się na nim przewijać zdjęć. Może zbytnio przyzwyczaiłem się do innych dotykowych ekranów i żądam czegoś niemożliwego?
Z samym ekranem (mimo, że nie posłuży nam do vlogowania) nie jest jednak tak źle, ponieważ odchylając ekran do góry fotograf sam siebie prowokuje do fotografowania z niższego poziomu. Podobnie po uchyleniu ekranu w drugą stronę.
Normalnie bez ruchomego ekranu (w tej płaszczyźnie) nie myślimy o takich ujęciach.
Bezgłośny aparat
Szpiegowski tryb cichego fotografowania to jak dla mnie nieco dziwna sprawa, choć pewnie sytuacje, w których można to jakoś fajnie wykorzystać. Na przykład podczas meczu szachowego: goniec na f6 i pyk zdjęcie zrobione…
Mimo tych oczywistych emocji, osobiście wolę słyszeć, że oto rejestruje się kolejne zdjęcie.
Ktoś jedzący chipsy, gdyby nie słyszał jak się kruszą pod naciskiem zębów, pewnie dałby sobie spokój z konsumpcją już po drugiej porcji. Mózg zdecydowanie domaga się doznań dźwiękowych, tym bardziej kiedy pstryka się aparatem A7 III wydającym domyślnie bardzo przyjemny odgłos kliknięcia.
Cieszą dwa sloty na kartę pamięci (fajną sprawą jest informacja jakie dokładnie karty pamięci używać z tym aparatem, coś w rodzaju informacji w samochodzie jaki typ paliwa) czad!
Niewiele wad widzę w tym modelu, ale włącza się bardzo wolno. Coś jakbym widział samego siebie wstającego o 5 rano. Na sam koniec powiem jednak, że czegokolwiek bym się nie doszukał w tym modelu (na minus) to i tak niczym będzie ta wada przy absolutnie fenomenalnie działającemu systemowi ustawiania ostrości.
Fotografowanie w trybie seryjnym biegnącego dziecka jeszcze nigdy nie było taką przyjemnością. AF trafia idealnie tam gdzie trzeba. Chepau bas! Zresztą podobnie za system wykrywania oka u zwierząt.
Podsumowanie
Czy Sony A7 III to najlepszy aparat dla profesjonalisty, półamatora lub kogoś zupełnie początkującego? To zależy. Wierzę, że nie ma aparatów idealnych, ale z pewnością przedstawiciele tych trzech grup powinni przynajmniej wziąć ten aparat pod rozwagę.
Niektórym będzie przeszkadzał mały rozmiar, dla innych może być on sporym atutem stąd nie biorę na siebie wydawania tak daleko idącej opinii o najlepszości. Mogę powiedzieć, że przypadł mi do gustu i jestem na tak.
Tym bardziej, że ze świecą szukać podobnie wyposażonego aparatu w tej klasie cenowej.
Ciekaw jestem co o Sony A7 III myślą czytelnicy Niezłych Aparatów. Dajcie znać jakie doświadczenia macie z tym modelem. Wasza opinia może okazać się pomocna dla innych fotografów, rozważających inwestycję w nowy sprzęt.
8 komentarze
Mam i uwielbiam, ale do canona mam ogromny sentyment… może jeszcze kiedyś wrócę 😉
Przez kilkanaście lat fotografowałem Canonem. Bałem się bezlusterkowców. Kupiłem Sony A7 III i Canon stał się dla mnie “dużym fiatem”. Dla mnie jedyna wada bezlusterkowców to wizjer. Właściwie nigdy go nie używam. Zawsze korzystam z odchylanego ekranu, co pozwala np. robić zdjęcia z różnych perspektyw nie nadwyrężając się.
Ja się tak przekonywałem, że 3 razy był sprzedany ale jakoś znów jest soniak 🤭 choć tym razem nieco inny bo rIV w którym do ergonomii i jakości wykonania nie sposób się doczepić 😏.
Hehe, ale historia 🙂 3 razy ten sam aparat?
Wszystko co piszesz jest prawdą. Nie wiem ile czasu był w Twoich rękach, ale u mnie zdecydowanie nie było miłości od pierwszego wejrzenia. Po miesiącu za to była tak ogromna, że sprzedałam wszystko co mam z innych systemów i weszłam w świat SONY obiema nogami. Dlatego, jeśli po pierwszych dniach będziecie się czuć z nim dziwnie – nie zrażajcie się! On na prawdę jest GENIALNY! ❤️ Korzystam w połączeniu z obiektywami Sonego oraz Sigmy i wszystko działa bez zarzutu. Polecam 🙂
Ciekawy jest ten proces przekonywania się do aparatu, który już się kupiło 🙂
Kurcze, a ja mam tak, że czytam, wierzę w te wszystkie plusy, ale jakoś tak jestem przywiązana do Canona, że nie umiem się przekonać 🙆
Doskonale to rozumiem 🙂 Każdy fotograf ma swoje przyzwyczajenia. Zresztą Canon teraz już też super się prezentuje w bezlusterkowcach.Jak ktoś ma kolekcję obiektywów to nawet droższe body nie będzie aż takim złym pomysłem bo całkowicie zmieniając system trzeba zapłacić o wiele więcej.