Zarabianie na fotografii
Kiedy postanowiłem, że zostanę fotografem, nie przemyślałem tylko jednej sprawy. Tego ile i jak będę na tym zarabiał.
Nie chodzi mi tu o podejście w stylu: chcę zbić wielki majątek na zdjęciach. Myślę raczej o tym, że każda firma potrzebuje przecież źródeł przychodu by jakoś utrzymać się na rynku. By jej właściciel czuł, że jego aktywność ma jakiś sens.
“Synu nie wyżywisz rodziny”
Kiedy wreszcie złapałem swoje pierwsze zlecenie i dumny siedziałem sobie przed komputerem usłyszałem ważne pytanie: “Ile wziąłeś za to zlecenie?”
Zadała je moja mama. Zobaczyła jak obrabiam zdjęcia w Photoshopie, jedno po drugim. Przez cały tydzień. Doliczyła moje wyjazdy do klienta, dwa razy 100 kilometrów (w jedną stronę). Odjęła to wszystko od 700 złotych które “zarobiłem” i powiedziała, że mając taką pracę nie dam rady zarobić na utrzymanie rodziny.
A przecież nie wiedziała, że obiecałem klientom album.
Podnoszenie stawek
Faktycznie, nic mi z tego zlecenia nie zostało. Dołożyłem do niego jeśli mam być precyzyjny, ale nie ugiąłem się i szukałem kolejnych zleceń.
Po drodze podnosiłem stawki aż do punktu przełomowego. Chodzi o rok, w którym zrealizowałem mniej zleceń a więcej zostało mi w kieszeni.
Mniejszy koszt jaki wiązał się z dojazdami, wydrukami albumów, nie licząc samej ilości pracy i czasu poza domem – to sprawiło, że narodziła się moja osobista strategia “mniej za więcej”.
Trudności po drodze
W karierze fotografa, najgorsze są trzy punkty (gdy idzie o zarabianie):
-pierwsze pieniądze za zdjęcia
-przebicie lokalnej konkurencji
-wyjście poza średnią stawkę w kraju
Każde następne są już zwyczajnie tylko trudne.
-tworzenie cennika (pakiety, sprzedaż dodatkowa – produkty)
-kwestia opłacalności naszej pracy (ceny sprzętu, strony, księgowego, prądu, telefonu)
-aktualizacja oferty
Pierwsze trzy są psychologiczne.
Żyjemy od lęku do lęku. Najpierw jedno zagrożenie, potem drugie. Fotograf, który chce zarabiać na zdjęciach nie jest pewien czy zapłacą mu tyle ile by chciał. I na początku na pewno tyle nie dostanie. Zwykły mężczyzna nawet nie ogoli się brzytwą bo wmówiono nam, że to niebezpieczne. Co więc mówić o sprawie prowadzenia firmy czy próbie zmiany życia na takie, które wiązać się może z fotografią…
Przebicie konkurencji
Nie wiem skąd jesteś lub gdzie obecnie mieszkasz i działasz w fotografii, ale jako mieszkaniec wsi a wcześniej małego miasteczka, mogę wyobrazić sobie jak ciężko jest fotografowi przebić mur cenowy.
W małych społecznościach są fotografowie, których każdy zna. Mają renomę i każdy kto chce wejść na rynek będzie musiał się z nimi zmierzyć.
Gdy po krótkim czasie działania udało mi się dojść do poziomu stawek jakie satysfakcjonowały moich lokalnych “konkurentów”, byłem w ciężkim szoku.
Wydawało mi się, że nie mogę brać więcej niż oni. Zresztą bardzo podobne odczucie miałem przekraczając średnią krajową stawkę za zlecenie.
Z perspektywy czasu widzę, że te wyniki nie były kwestią braku pokory, szacunku dla bardziej doświadczonych fotografów, ale konsekwencją pracy nad moją marką.
Przy okazji: zerknijcie sobie na średnie stawki za zdjęcia ślubne.
Długie przygotowania czy spontaniczne działanie?
Dziś wiem co zrobiłbym inaczej, gdybym miał zaczynać z fotografią.
ale jednym z ważniejszych punktów byłoby przygotowanie się od strony finansowej. Ten temat pojawił się w rozmowie z Zieniem i do niej odsyłam zainteresowanych.
W skrócie polega to na tym, że w fotografii nie da się niczego przyspieszyć i warto mieć odłożone choć trochę by móc w pełni poświęcić się na pracę nad rozwojem marki i portfolio bez martwienia się o to czy zarobię na zdjęciach czy nie.
Specjalizacja
Najlepszym sposobem budowania własnej renomy jest przylgnięcie do jednej specjalizacji. Ludzie widząc eksperta są mu w stanie więcej zapłacić, uważając go za lepszego fotografa.
Pracując w ten sposób szybko wykształcimy swój cennik i dotrzemy do stawek jakie będą dawały nam satysfakcję.
Problemem mogą być inne zlecenia. Takie, które nie wiążą się z naszą docelową specjalizacją.
To, że będziemy o nie proszeni to pewnik. Wówczas najlepiej sprawdza się system liczenia za godziny. Ile czasu zajmie mi dane zlecenie? Ile chcę zarabiać na godzinę jako fotograf? Te dwa pytania pomagają ocenić właściwą stawkę bez konieczności wyrywania włosów z głowy.
Reinwestycje w sprzęt = rozwój
Sprzęt to ważny temat rozmów między fotografami. Trudno się temu dziwić. Kto twierdzi, że sprzęt nie ma znaczenia, z reguły sam ma już przyzwoity aparat i jeszcze zacniejsze obiektywy.
Oczywiście prawdą jest to, że nie musisz zmieniać całego zestawu co roku, ale reinwestowanie części pieniędzy zarobionych na fotografii to recepta na długowieczność w tym zawodzie.
Nie chodzi o stymulowanie się za pomocą nowego korpusu czy szkieł, ale o skok jakościowy oraz wygodę pracy. Przykładowo: przejście na bezlusterkowca oznaczało u mnie przejście z 3 ostrych zdjęć na 9-10 ostrych ujęć z każdej dziesięciozdjęciowej serii.
Nie chodzi o to, że nie poradzisz sobie z lustrzanką, ale eliminowanie niektórych problemów za pomocą nowinek technicznych sprawia, że jesteśmy w stanie dostarczać naszym klientom jeszcze lepsze ujęcia.
Dlaczego w artykule o zarabianiu piszę o wydawaniu? Ponieważ wielce istotnym jest by nauczyć się oszczędzania przynajmniej części pieniędzy wpływających na konto firmy. Nigdy nie wiadomo kiedy padnie nam ten czy inny element w aparacie lub będzie trzeba dokupić dodatkową lampę przed trudnym zleceniem. Warto mieć z czego to zrobić.
Lekko w dół
Ile warte są moje zdjęcia? Dobre pytanie. Namawiałbym (tych, którzy się dopiero rozwijają) by wycena szła lekko w dół.
Dzięki temu łatwo stać się fotografem, który zaskakuje klientów poprzez dostarczanie jakości, której nie spodziewali się w tej półce cenowej. Wszystko w ramach zasady obiecuj mniej, dawaj więcej.
Emocjonalny cennik
Dużym problemem naszej branży jest emocjonalne podejście do sprawy wynagrodzenia. “Czuję, że to powinno kosztować tyle a tyle”.
A ile wyniesie koszt twojej aktywności? Nad tym zastanawiamy się już po fakcie.
Mi pomogło porównanie pracy fotografa do zatrudnienia się u kogoś na etacie. Ile chciałbym zarabiać w takiej pracy? Ile godzin miałbym na nią poświęcać i ile zarabiałbym na godzinę pracując dla kogoś? Ile pieniędzy potrzebuję by opłacić wszystkie wydatki domowe?
Takich pytań jest wiele, ale myślę że rozumiesz już o co mi chodzi. To wszystko należy wziąć pod uwagę pracując nad swoim cennikiem.
Oddzielne pieniądze firmy
Płać sobie pensję! Nie mieszaj kasy firmowej z osobistą. Tego nauczyło mnie przejście na spółkę, ale polecam takie podejście fotografom, którzy zorganizowali się jako jednoosobowa działalność gospodarcza lub prowadzą działalność nierejestrowaną.
Każda specjalizacja w fotografii ma swój wysoki i niski sezon. W górce zleceń będziesz mieć wyobrażenie, że siedzisz na “dużej kasie”. Łatwo wtedy o zbyt duże wydatki i nie mówię tu o zamawianiu dodatkowej ładowarki do akumulatorów.
Gdy powrócisz do wcześniejszych rozważań i przypomnisz sobie ile pieniędzy potrzeba by utrzymać dom i wyżywić rodzinę oraz psa to zrozumiesz, że górka wygenerowana w sezonie przyda się na miesiące spokoju, w których podpisujesz umowy, ale ich nie realizujesz.
Nie sugeruj się cenami konkurencji…
Czas na chwilę szczerości. Przez dłuższy okres analizowałem zdjęcia i biznesy innych fotografów. Można nawet powiedzieć, że chorobliwie.
Dojść nie mogłem jak im się to wszystko zamyka w całość. Potem uznałem, że może mają bogatych rodziców lub inną pracę na boku.
Wniosek był prosty. Nie znamy sytuacji finansowej innych fotografów, więc nie możemy ustalać naszych stawek bazując jedynie na cennikach konkurencji. Jeśli wychodzi ci, że musisz mieć wyższą cenę niż lepszy (twoim zdaniem) fotograf to tak zrób. Twój konkurent może być człowiekiem bez kredytu, leasingu, jeżdżący starym rupciem i nie potrzebuje dużo do życia. Kto go tam wie?
Nie jesteś swoim klientem
Proszę nie zrozum mnie źle. Podnoszenie cen musi ciągnąć za sobą jakość zdjęć lub całej usługi. Możesz próbować podnosić stawki bez inwestycji w jakość, ale rynek szybko cię zweryfikuje.
Ważny jest też “momentum” / pęd w jaki musi wpaść dany fotograf żeby rajd cenowy się udał. Czyli robisz masę zleceń za mniej a potem windujesz cenę.
“Momentum” łapią fotografowie, którzy zazwyczaj wyceniają się lekko poniżej swoich możliwości. Mają masę zleceń i wielkie chęci by przez ilość zadań doskonalić się w swoim rzemiośle.
Podwyższają stawki dopiero kiedy zainteresowanie ich marką dochodzi do ponadprzeciętnego poziomu.
Wierzysz?
Jeśli nie wierzysz, że twoje zdjęcia są warte X to klient też w to nie uwierzy. Stąd warto pracować nad “momentum” by samemu nabrać pewności o wartości pracy jaką się wykonuje.
Na sam koniec chciałbym podać ci trzy sposoby na podnoszenie stawki za zlecenie.
- 100 pln co kilka zleceń.
- jaskółka zwiadowcza
- podwyższanie bez podwyższania
Pierwszy jest banalny. Co kilka zrealizowanych umów podwyższasz cenę o małą kwotę do momentu, w którym orientujesz się, że jesteś tam gdzie ci wszystko pasuje.
Drugi dotyczy zapytań na odległą przyszłość. Przykładowo: fotograf ślubny dostaje zapytanie na termin dwa lata do przodu. Wysyła obecny cennik powiększony o 30%. Jeśli klient się na niego zdecyduje to znak, że już teraz jest za tani.
Ostatni dotyczy ewolucji cennika. Czasem przeorganizowanie pakietu, zmniejszenie liczby zdjęć, wyjęcie sesji narzeczeńskiej zwiększa opłacalność realizacji danego zlecenia. Zerknij na te elementy w twoim cenniku, które sprawiają że rośnie koszt realizacji lub te które zajmują zbyt wiele twojego czasu i je usuń lub wyceń osobno.
Ufam, że ten artykuł (choć nie tłumaczy wszystkiego dokładnie) będzie przyczynkiem do dalszych przemyśleń na temat cen i możliwości rozwoju tego tematu z korzyścią dla twojej firmy.
1 komentarz
Świetny artykuł. Masz ciekawe przemyślenia i warto aby początkujący fotografowie czerpali z tych porad garściami.