NIKON Z6: DOBRY, ZŁY CZY BRZYDKI?
Pierwszy aparat, który zaskoczył mnie zupełnie na plus. Spodziewałem się, że Nikon Z6 będzie kolejnym modelem półśrodka. Czymś co dopiero będzie stanowiło wstęp do wielkiej przygody Nikona w segmencie bezlusterkowców.
Jednak okazało się, że Z6 w pierwszej wersji (gdy piszę te słowa mamy już na rynku model Nikon Z6 II) tę niesamowitą przygodę nie tyle zaczyna co przenosi wiele kroków naprzód.
Pozwólcie zatem, że opowiem o doświadczeniu jakie wiąże się z posiadaniem tego modelu. Tradycyjnie, dotarł do mnie w paczce wysłanej przez wypożyczalnię sprzętu fotograficznego sklupu Fotoforma, Fotoforma Rent , za co uprzejmie dziękuję w imieniu swoim jak i czytelników.
Nikon Z6 – cena
Zacznijmy od tego co stanowi argument sine qua non całego procesu myślenia o inwestycji w Nikona Z6, czyli atrakcyjnej ceny.
Normalny konsument, widząc opcję nowszej wersji tego samego aparatu, kombinuje w następujący sposób: “wezmę nowszy bo na pewno jest lepszy”.
Być może to słuszna koncepcja, inaczej producent nie wypuszczałby nowego modelu na rynek a ewentualne poprawki “załatwiłoby” się aktualizacją oprogramowania (o tym jeszcze pomówimy).
Jednak dla niektórych fotografów (bardziej od najnowszych funkcji) liczy się korzystniejsza cena.
Nikona Z6 dostaniemy w przedziale cenowym 6,500 – 7,500 pln co w porównaniu do nowszej wersji wydaje się opcją niezwykle kuszącą.
Przypomnijmy, że Nikon Z6 II kosztuje teraz nieco powyżej za 10 000 pln.
Widać jak na dłoni, że w tym zestawieniu Z6 zaczyna nabierać rumieńców. Głównie dlatego, że kolejne aktualizacje oprogramowania wpłynęły na znaczną poprawę działania tego aparatu. Głównie w kwestii pracy autofokusa.
Nikon Z6 + adapter i obiektyw
Zaznaczę, że aparat testowałem wykorzystując adapter FTZ z podłączonym obiektywem Sigma 35 f/1.4 DG z serii ART.
Obiektyw Nikkor S 24-70 f/4, który przyszedł w zestawie jakoś nie przypadł mi do gustu. Zwyczajnie nie jest to typ z mojej bajki, choć od ostatniego testu Sony A7 III inaczej patrzę na zoomy (co nie znaczy, że na wszystkie).
Co zaś tyczy się 35-tki Sigma ART to nie mam do niej uwag. Moim zdaniem robi swoją robotę. Tydzień, który spędziłem w jej towarzystwie sprawia, że debacie o tym czy warto rozważyć inwestycję w obiektywy spoza systemu, stawiam się po stronie tych którzy dopuszczają taką opcję.
Dzięki adapterowi FTZ (jak napisał mój znajomy nikoniarz) Sigmy zyskały nowe życie. Chyba coś jest na rzeczy. Zresztą, uważam że z Z6 warto wykorzystać także starsze modele obiektywów Nikona. Szczególnie do filmowania. Stabilizacja obrazu w korpusie aparatu zapewnia nowy wymiar doświadczenia.
Sam aparat Nikon Z6 jest lekki, pracuje w cichy sposób i dobrze trzyma się dłoni. Mogę napisać, że to taki cichy bohater. Nie rzuca się w oczy, raczej cechuje się nienachalną urodą, ale przecież nie każdy aparat może być Leicą Q.
Tyle, że podstawową funkcją aparatu jest możliwość uwieczniania momentów, a w tym Nikon Z6 jest specjalistą. Zresztą patrząc od strony użyteczności designu, projektant postawił na wygodę użytkownika. W skrócie: raczej inteligencja niż walory urody.
Przyciski funkcyjne umieszczone przy obiektywie, pokrętła w świetnym rozmieszczeniu (tradycyjnym dla Nikona), przycisk ISO i joystik – wszystko w zasięgu dłoni trzymającej korpus. Dzięki czemu fotograf, po odpowiednim zapoznaniu się z aparatem, może korygować ustawienia aparatu nie odrywając się od śledzenia fotografowanej sceny.
Recenzje użytkowników Nikona Z6
Kiedy zamieściłem informację o teście Nikona Z6 w Insta Stories, dostałem masę opinii od użytkowników tego aparatu.
W recenzjach powtarzały się pochwały wyraźnego wizjera. Mogę to potwierdzić, choć od kilku lat więcej czasu spędzam fotografując w trybie Live View patrząc na ekran LCD niż przez wizjer.
Zresztą ma to także uzasadnienie natury psychologicznej. Łatwiej mi się przełamać przy fotografowaniu nieznajomych lub odciągać uwagę modeli – dzięki czemu zdjęcia są jeszcze bardziej naturalne.
Prawie bezbłędny AF
Pisałem już o aktualizacjach i ich wpływie na działanie autofokusa. W teście nie zauważyłem większych problemów w tej materii, choć nie jest to killer w rodzaju Sony A9 lub choćby Canona R6, ale należy pamiętać że są to modele z zupełnie innej półki cenowej. Dla swojego przedziału, pod kątem działania AF – Nikon Z6 prezentuje się znacznie powyżej średniej.
Praca w trybie preselekcji przysłony
Czas na zwierzenia. Moim pierwszym “poważnym” aparatem był Nikon. W tamtym czasie roiłem sobie, że w przyszłości zostanę fotoreporterem. Łapanie momentów ceniłem więcej niż pracę na sesjach z parami.
Dlatego podstawowym trybem fotografowania była preselekcja przysłony. Przy Z6 odżyło dawne przyzwyczajenie i test upłynął mi na robieniu zdjęć w trybie A. Przy okazji urodziła mi się taka myśl, że Nikon Z6 to aparat dla tych, którym zależy na dynamicznych ujęciach. 12 klatek na sekundę ułatwia ten cel.
Kolory w Nikonie Z6
Jedyne co do tej pory nie pasowało mi w Nikonach to kolory. Moim zdaniem surowe pliki były zbyt “płaskie”. W Z6 sprawa wygląda już znacznie lepiej.
Ciekawa wydała mi się opcja z z rozróżnieniem programów balansu bieli. Obok automatycznego znajdziemy tam też “automatyczny dla naturalnego oświetlenia” oferujący cieplejsze barwy. W przypadkach, gdy nie mam przy sobie Expodisca zwykle balans bieli ustawiam na “domek z cieniem”, który może okazać się zbyt ciepły w niektórych modelach aparatów.
Opcja pośrednia w stopniu “ciepłoty” kolorów taka jak wspomniany wcześniej “automatyczny balans bieli dla naturalnego oświetlenia” jest ciekawym kompromisem między zbyt ciepłą i zimną tonacją.
Ogólnie pisząc: kolory w Z6 są moim zdaniem całkiem przyzwoite, choć w niektórych przypadkach miałem problem z kolorem nieba, ale możliwe że to moja obsesja dążeniu do naturalnej barwy, której chyba nigdy nie osiągnę.
Aparat dla filmowców?
Wideo w 4k i opcja śledzenie AF-F (tryb ciągłego śledzenia w trakcie nagrywania filmu – bez konieczności dotykania spustu migawki) sprawiają, że Nikon Z6 jest ciekawą propozycją nie tylko dla fotografów.
Brakuje możliwości odchylenia ekranu, tak by można filmować samego siebie. To sprawia, że bezlusterkowiec Nikona nie będzie najlepszym wyborem dla vloggerów. Jednak poza tym osobliwym typem wideo nada się do każdej innej opcji filmowej.
Nikon Z6 słabe strony
Niestety zdrowie psychiczne fotografów jest narażone na szwank przez jedna kartę pamięci, w którą wyposażono ten aparat. Honor ratuje jednak informacja, że Nikon Z6 zapisuje zdjęcia i filmy na karcie XQD.
Co prawda jest dość droga, ale za to jeśli mam być szczery to jest znacznie pewniejsza niż karty SD. Ufam XQD w podobnym stopniu jak formatowi Compact Flash w lustrzankach.
Karta XQD poza trwałością ma też inną zaletę. Oferuje duże możliwości pod kątem szybkości zapisu i odczytu.
Niepokoi mnie jeszcze jedna sprawa. Zupełnie odsłonięta matryca gdy zmieniamy obiektyw w Nikonie Z6. To aż prosi się zabrudzenia.
Podsumowanie
Ważąc wszystkie argumenty za i przeciw, muszę stwierdzić, że Z6 to bardzo ciekawa opcja. Myślę, że będzie to alternatywa dla fotografów zakochanych w systemie Nikona.
Osoby, które nie odczuwają przywiązania do tej marki lub nie będące w posiadaniu ogromnego zestawu obiektywów Nikona, zapewne ulegną magii, któregoś z modeli Sony, które w tej samym przedziale cenowym oferują jeszcze więcej udogodnień niż Nikon Z6.
Tyle mojej opinii. Liczę na odzew ze strony czytelników. Chętnie poznam wasz punkt widzenia. Ufam, że są tu fotografowie mający doświadczenie z tym modelem. Opinia zamieszczona w komentarzu może pomóc innym fotografom więc nie wahajcie się dodać swoje trzy grosze na temat Nikona Z6!
6 komentarze
Posiadam dwie sztuki Z6 od prawie dwóch lat. Po tych dwóch latach najbardziej doskwiera mi brak ciekawych szkieł z nowym bagnetem. Mam nadzieję że Nikon coś z tym zrobi…
Mam Z6 i Z7 i uwielbiam te aparaty pod każdym względem. Piękne odwzorowanie kolorów, autofocus i idealna ostrość. Dla pracy fotografa ślubnego to sprzęt idealny. Ja jestem zadowolona w 100%.
Przymierzam się do Nikona Z5- wjedzie najpóźniej w maju i liczę na to, że będzie równie dobry- przynajmniej do robienia zdjęć. Taka porównawcza recenzja byłaby bardzo pomocna 🙂
Polecam Nikona z6, dla mnie bardzo dobry aparat. Używam go od roku, świetna ergonomia i co najważniejsze obiektywy działają , i to bardzo dobrze przez FTZ, jest to ważne jeśli ktoś posiada sprzęt pasujący od lustrzanek. I co dla nie których ważne z FTZ nie ma problemów z Sigmą 😉 jedynie zestaw robi się już duży
Osoby, które swój aparat fotograficzny wykorzystują tylko do robienia zdjęć powinny zwrócić uwagę na model Z5, który pojawił się na rynku trochę później niż Z6. Pełna klatka, ten sam EVF, dwie karty pamięci SD, bardzo dobry AF-C i atrakcyjna cena. Warto dodać, że korzystanie z adaptera FTZ nie jest dobrym pomysłem i najlepiej od razu kupić sobie chociaż jeden obiektyw Nikkor Z. Daje to możliwość konfiguracji pierścienia pod ustawienie ISO. Podczas fotografowaniu w trybie manualnym jest to świetna rzecz. Pozdrawiam.
Mam Z6 i jest to mój główny aparat (jeszcze). Używam go już rok i poprzedni sezon to był przede wszystkim właśnie Z6 (obiektywy z FTZ: Sigma 35 1.4 + Sigma 85 1.4 + sporadycznie Nikkor 105/2.8 | Nikkor 50 1.8 S | od niedawna Nokton 40 1.4 i Planar 50 1.4). Wcześniej miałem D750 (do pracy fajne, ale nie potrafiłem się przywiązać emocjonalnie). Na początku fotografowania Z6 miałem duży problem w przyzwyczajeniu się do wizjera elektronicznego w ogóle. W Z6 jest świetny. Autofokus działa idealnie w każdym z obiektywów – niezależnie czy jest systemowy czy nie. Nikony mają dla mnie najlepszy design z bezluster zaraz za Fuji. Czytelne menu i bardzo intuicyjne klawisze – z zamkniętymi oczami powiem co gdzie jest. Minusy: 1. Jedna karta to koszmar, ale do tej pory żadnych problemów (ale zbieram na Z 6II, a Z6 zostanie jako backup). Niemniej to bardzo nieuczciwe ze strony Nikona wypuszczanie aparatu bez 2 slotów tylko po to by lekko lepszy aparat wypuścić niedługo zaraz 🙁 2. Obiektywy – póki co mały wybór, ale liczę że to się zmieni. 3. FTZ jest brzydki po prostu. Większe obiektywy są źle wyważone i jakoś dziwnie się tym pracuje. 4. Śledzenie oka tylko w trybie autofokusa auto – nie da rady tego załatwić jakimś funkcyjnym przyciskiem 🙁 Przyznam się, że mam też Sony A7III i kilka niesystemowych obiektywów. I… nie umiem w Sony. Jest to dobry, szybki aparat, który ma wiele możliwości i opcji personalizacji. Wykrywanie oka, ustawianie punktu ostrości na LCD podczas gdy patrzę przez wizjer to tylko niektóre z bajerów. Nie potrafiłbym jednak na dłużej zostać przy Sony, ale na korzyść tego systemu przemawia dostępność akcesoriów i przede wszystkim – obiektywów! Sony jest brzydki, ma brzydki wizjer i skomplikowane brzydkie menu; ale ma dwie karty, jest piekielnie skuteczny i uniwersalny. Przeglądałem, czytałem, testowałem i na dziś zostaję przy Nikonie (mając świadomość jaka to firma 🙁 niestety), poczekam aż Sigma wypuści obiektywy na bagnet Z, a super jasne obiektywy zejdą poniżej 10 000. Nie jestem wyznawcą Nikona, ale kolory i ergonomia przemawiają za tym systemem. Póki co trenuję na manualach