Canon R6, stary niedźwiedź przestał spać?
Ulubionym motywem usypiania mojego syna jest piosenka o starym niedźwiedziu. Przez kilka ostatnich lat miałem wrażenie, że Canon zamienia się powoli w takiego śpiącego zwierza.
Gdyby czerpać wiedzę jedynie z YouTube’a lub blogów a pominąć wyniki sprzedaży to już dawno, postronny obserwator, mógłby odnieść wrażenie że Sony z Canonem zamienili się miejscami na podium. A przecież w 2020 aż 45 % wszystkich sprzedanych aparatów pochodziło z fabryka Canona, podczas gdy do Sony należało “zaledwie” 20 % rynku.
Kolejne “wszystkomające” modele Sony sprawiały, że nawet spóźniona premiera bezlusterkowca Canon R była podobna do pierwszego – niezdarnego – lotu młodego bociana (trzymając się tych przyrodniczych analogii), a nie majestatycznym wzniesieniem się orła – króla ptaków.
Wybaczcie grafomański styl obu porównań.
Opinie o Canon R6
Przyznam, że i ja należałem do grona sceptyków. Myślałem, że canoniarze już zawsze będą skazani na “życie bez autofokusa”. (Tu możecie się śmiać.)
Pierwsze opinie użytkowników Canona R6 były dla mnie sporym zaskoczeniem. Chwalono w nich system AF, funkcje filmowe, matrycę, szybkość zdjęć seryjnych, dwa sloty na kartę SD i jeszcze kilka innych walorów których już nie pamiętam.
Poza drobnym epizodem z Nikonem i skomplikowaną relacją ze stawiającym opór aparatem Leica q, mogę powiedzieć że moja przygoda z fotografią składa się z canonowskich zauroczeń i rozczarowań.
Zatem: nie mogłem zrobić nic innego niż poprosić w wypożyczalni sklepu Fotoforma o jedną sztukę Canona R6. By samodzielnie przekonać się o jego wadach i zaletach, oraz wyrazić własną opinię na temat jednego z dwóch modeli (drugi to Canon R5), które sprawiły że Canon (marketingowo) wrócił do gry o najwyższą stawkę.
Body Canon R6
Aparat w swojej stylistyce przypomina poprzednie modele tej firmy. Od R-ki różni się brakiem ekranu u góry body, jest tam za to pokrętło PASM służące do szybkiej zmiany trybów fotografowania. Osobiście nie czuję potrzeby kontrolowania wszystkiego na dodatkowym ekranie więc nie jest to dla mnie żaden problem.
Wrócił joystik w miejsce budzącego kontrowersje przycisku ze strzałkami, o którym wspominałem w recenzji Canona R.
Aparat świetnie trzyma się w rękach, jest solidnie wykonany i co najważniejsze: widać, że ma przemyślaną “guzikologię”. Dla canoniarzy obsługa z zamkniętymi oczami jest dostępna praktycznie już w pierwszej dobie od zakupu.
W recenzji narzekałem na możliwości akumulatora, ale zapomniałem dodać, że Canona R6 potraktowałem nie jako aparat do zdjęć, lecz swego rodzaju kombo. Kręcąc filmy zużywa się jednak więcej energii, co mnie – marnemu synowi rodu fotografów – zwyczajnie nie przyszło do głowy. (Teraz się czerwienię ze wstydu.)
W każdym razie aparat idealnie wpisuje się w potrzeby osób, które chciałyby połączyć pasję fotografowania z kręceniem filmów (dodajmy: w rozdzielczości 4k).
Mniejsza liczba pikseli w R6 niż w Canonie R?
Mało wiem o życiu a o aparatach jeszcze mniej, ale wrócę na chwilę do wątku rozdzielczości jaką oferuje Canon R6. Jest to 20,1 Mpix, gdy tymczasem poprzedni bezlusterkowiec z serii R mógł pochwalić się rozdzielczością rzędu 30,3 Mpix.
Wszystko jak dotąd jasne, stary model może wydać się znacznie lepszą opcją dla niezorientowanych. Jednak cały trik w liczbach polega na “upychaniu” mniejszych pikseli na jednakowo dużej powierzchni obu matryc.
Rozmiar pojedynczego piksela w Canonie R to 5,36 mikrometra (μm). W R6 pojedynczy piksel “urósł” do rozmiaru 6,54 μm.
Powtórzmy zatem: matryca ma ten sam rozmiar, więc żadnej różnicy w jakości zdjęć nie powinniśmy zobaczyć gdy dysponujemy większą ilością mniejszych pikseli.
Mądre głowy twierdzą, że to większy piksel oznacza lepszą jakość zdjęcia. Mniejsze szumy w wyższych wartościach ISO. I rzeczywiście w tej kwestii Canon R6 radzi sobie doskonale. Dodam skromnie, że piksel pikseli nierówny bo przecież te z aparatów A.D. 2021 przewyższają jakością (w znaczny sposób) swoich praszczurów z 2011.
Przy okazji: R6 to aparat czerpiący pełnymi garściami z topowego modelu Canona, czyli 1Dx mk III. Matryca i procesor pochodzą właśnie z tego aparatu. Dla przypomnienia ten drugi dostaniemy za cenę w okolicach 32 tysięcy złotych.
Canon R6 cena
Czy zatem cena R6 jest wygórowana? Fotografowie, którzy kupili swój egzemplarz w kwietniowych przecenach powiedzą, że nie. W dniu, w którym piszę ten wpis – cena – wynosi 11 600 złotych.
Mogę się mylić, ale jak za pełną klatkę przeznaczoną do profesjonalnego użytku, nie jest to zbyt wysoka cena (nie wchodząc w dyskusję dlaczego wszystkie aparaty ogólnie są tak drogie, zostawmy tę kwestię na inny dzień).
Wracając jednak do ceny: jest ok, szczególnie gdy pamięta się o podzespołach zaczerpniętych z 1 Dx III oraz kiedy przyrówna cenę R5 (18 tysięcy złotych).
Canon R6 dla kogo?
Czy aparat nadaje się do wykorzystania w profesjonalnej fotografii ślubnej? Absolutnie tak. Podczas sesji rodzinnej? Jakżeby inaczej?
To zdecydowanie ten model, w który warto celować jeśli szuka się połączenia świetnej jakości zdjęć, umiłowanej stylistyki i ergonomii Canona, okraszonych niezawodnym działaniem autofokusa.
Widać wyraźnie, że Canonowi służy batalia z Sony w sektorze bezlusterkowców na jaką firma zdecydowała się wreszcie po kilku sezonach słodkiej drzemki. Wreszcie doczekaliśmy się modelu, którego używanie nie przysparza fotografa o ból głowy czy frustrację. Jako sternik polecam trzymać kurs!
7 komentarze
Mam go od kwietnia. Jestem zachwycony w zasadzie wszystkim. Od jakości zdjęć (plastyka, kolorystyka, auto fokus itd.) po ergonomię i jak by tu powiedzieć… dotyk i dźwięk migawki. Dokupiłem do niego spacerówkę RF24- 105 L – daje radę (choć uważam, że czerwony pasek w tym obiektywie jest nieco na wyrost). Tak żeby nie przynudzać… całe moje dłuuugie fotograficzne życie spędziłem z Canonami. Jaka różnica pomiędzy tym a innymi modelami? Autofokus! Niesamowicie szybki i celny. Pilnuje oka lepiej niż żona mojego portfela. I szumy. Przy ISO 12800 zdjęcia są po prostu oglądalne i do wydruku. Cena? Nieco wściekła, ale za ten sprzęt warto.
Faktycznie: odniesienie cena do jakości jest tu znakomite. Szczególnie jak się porównuje do innych modeli. Moim zdaniem jedna z lepszych opcji inwestycyjnych dla fotografa (w tej chwili)
Od wielu lat fotografuje Canonami a ostatnim lustrem był 5DMK3.Potem przeszła kolej na R i byłem “zachwycony”
Po 5 miesiącach przesiadłem nie na R6 i teraz to dopiero “jestem zachwycony”
Genialna maszyna.
R6- puszka, którą pokochaliśmy od pierwszego dotyku- z czystym sumieniem polecamy. Tekst bardzo dobry, dzięki!
Bardzo pomocny wpis. Muszę wymienić jeden aparat i zastanawiam się nad R6.
Do usług, R6 jest super opcją. Jeśli siedzisz w systemie Canona to będziesz zadowolona.
dziękuję za ten artykuł, z utęsknieniem jednak czekam na możliwość wyszukiwania artykułów za pomoca lupki 🙂
pozdrawiam!