Canon R6 II czy zmienić z R6?
Czasem kupujesz aparat i jakiś rok później wychodzi wersja mark II. Widzisz pewne niedoskonałości pierwszej generacji i w głowie zaczyna kiełkować pewna szalona myśl:
a może by tak kupić nowszą wersję?
W tym przypadku chodzi o mojego Canona R6, którego używam do filmów i zdjęć.
Do przemysleń zachęciła mnie wiosenna promocja na Canona R6 II wraz opcją -10% na zestaw z obiektywem.
Spoiler: gdybym nie miał R6 to w tej sytuacji dopłaciłbym te niecałe 2 tysiące za nowszy model i tyle.
Zrobiłbym tak z kilku powodów, o których poniżej. Zresztą te same argumenty przemawiają za przejściem na nowszy model. Zupełnie inaczej myślę o wymianie innego aparatu, z którego często korzystam. Chodzi o Leica q, której nowsza wersja to wydatek większy o aż 10 tysięcy a zmiana jakości (poza rozdzielczością) nie przemawiała do mnie zbyt mocno. Zresztą szczegóły znajdziecie tutaj.
Canon R6 vs R6 II
Pierwsza sprawa jaka ogranicza mnie (czasem) w przypadku fotografowania R6 to rozdzielczość matrycy. 20 milionów pikseli na ogół starcza, ale czasem chciałoby się coś przykadrować a wtedy już robi się słabo z pikselami.
Ogólnie doszedłem do tego, że na moje potrzeby (fotografia ślubna, rodzinna i różne reportaże okazjonalne) idealnie sprawdza się rozdzielczość około 30 milionów pikseli. Nie za dużo, nie za mało. Stąd idealnie pasuje mi Sony A7 mk IV ze swoimi 33 milionami pikseli.
Wracając jednak do Canona to w drugiej wersji R6 znajdziemy 24 miliony pikseli. Rewolucji nie ma, ale jednak to krok w dobrym kierunku. Szkoda, że nie powrócono do 30 mpx, które miał Canon R.
Trudno, jest co jest więc wyższa rozdzielczość jest tu jednym z pierwszych argumentów (przynajmniej dla mnie) za R6 II.
Zdjęcia seryjne Canon R6 II
Tu zaczyna się robić ciekawie. Canon R6 II podobnie jak pierwszy model oferuje 12 klatek na sekundę przy migawce mechanicznej, ale przy przejściu na migawkę elektroniczną ta wartość dochodzi już do 40 klatek na sekundę. W Canonie R6 możemy uzyskać do 20 fps.
Nowa matryca pozwala na szybsze sczytywanie informacji co w znacznej mierze ogranicza też problem rolling shutter. Co ciekawe, matryca w Canonie R6 II to nie CMOS typu stacked ani BSI jak w Canonie R3, ale jest to zwyczajna matryca podświetlana od przodu.
Zdjęcia w pętli Canon R6 II
Gdyby tego było mało – jest jeszcze opcja pre-shooting umożliwiająca zapis zdjęć seryjnych w pętli, zanim zrobimy zdjęcie. Coś jak w OM 1. Naciskamy przycisk spustu migawki (do połowy) i aparat rejestruje akcję pół sekundy przed zrobieniem zdjęcia.
Biorąc pod uwagę jak często fotografowie spóźniają się z reakcją, ta funkcja jest przełomowym rozwiązaniem dla wielu z nas. Obojętnie od tego co o niej myśli “rada mędrców fotografii”.
Canon R6 II – polepszony AF
Zacytuję jednego kolegę z branży: perfekcyjny autofokus w Canonie datuje się na premierę Canona R6 i R5. Wcześniej tego nie było. Nie sądziłem, że coś tu jeszcze warto polepszać. Jednak wraz z pojawianiem się kolejnych aparatów systemu R dostaliśmy algorytmy obsługujące kolejne inteligentne opcje (wykrywanie zwierząt czy pojazdów), których brakowało w chwalebnych modelach R6 i R5.
Dodatkowo AF po “zaczepieniu” go na jednej osobie, już się od niej nie odkleja gdy w kadrze pojawiają się kolejne osoby.
Na koniec
Jeśli dołożymy do tego brak lekkiego cropa po wybraniu opcji nagrywania filmu 4K przy większej ilości klatek na sekundę, oraz rozwiązanie problemu z przegrzewaniem się aparatu podczas nagrywania filmów to nie potrzebuję już innych argumentów za zmianą.
Zresztą, każda operacja wymiany sprzętu to nie jest sprawa życia czy śmierci, ale sprawa wygody pracy i w ten sposób potraktujcie to krótkie podsumowanie. Jeśli ktoś z czytelników ma argumenty za pozostaniem przy R6 lub wybraniu starszej wersji podczas zakupów to chętnie je poznam.